KategorieSceptycyzm naukowy

Teorie spiskowe o wybuchu w Bejrucie

Nie minęła nawet doba od straszliwej tragedii w Bejrucie, a po Internecie już zaczęły krążyć teorie spiskowe, że eksplozja wywołana była atakiem nuklearnym. Chociaż taki scenariusz jest, wbrew pozorom, wciąż bardzo rzeczywistym zagrożeniem (patrz PS), te Twitterowe spekulacje nie są poparte żadnymi dowodami i odwołują się jedynie do podobieństwa chmur jakie powstały po wybuchu do grzyba atomowego. Hipoteza ataku nuklearnego odrzucana jest zarówno przez władze Libanu jak i ekspertów.

Eksperci wskazują m.in. na fakt, że na licznych nagraniach z zajścia fala uderzeniowa nie jest poprzedzona charakterystycznym błyskiem białego światła. Nie widać fali termicznej ani pożarów, które niechybnie powstałyby w obrębie rażenia. Nie zanotowano też żadnego wzrostu promieniowania na terenie wokół strefy zero. Wyraźnie widać te różnice, kiedy porównamy sobie nagrania z wybuchów w Bejrucie chociażby z nagraniem z detonacji jednego z najmniejszych pocisków nuklearnych jakie kiedykolwiek stworzono: M388 Davy Crockett.

Wedle wszystkich oficjalnych informacji wybuchy spowodowane był pożarem magazynu, w którym składowano kilka tysięcy ton azotanu amonu. To skąd ta chmura? Widoczna na wielu nagraniach charakterystyczna, szybko rozpierzchająca się formacja chmur to tzw. chmura Wilsona, która powstaje przy dużych wybuchach i odpowiednio wilgotnym powietrzu. Kiedy fala uderzeniowa, tj. fala powietrza skompresowanego wybuchem, rozchodzi się we wszystkich kierunkach od jego centrum tworzy się za nią strefa ciśnienia niższego niż otaczające ciśnienie atmosferyczne. Ponieważ istnieje bezpośredni związek pomiędzy ciśnieniem i temperaturą gazu (patrz PS2), w strefie niższego ciśnienia spada temperatura, prowadząc do kondensacji (skroplenia) wilgoci z atmosfery. Czyli mamy chmury. 

Odsuwając na bok obalanie teorii spiskowych, chciałbym też zwrócić uwagę na to, że mamy do czynienia z ogromnym kryzysem humanitarnym. Libańskie szpitale, przeciążone pacjentami z COVIDem, nagle musiały przyjąć tysiące rannych. Szacuje się, że ponad 300 tysięcy ludzi straciło dach nad głową. Jeżeli możecie pomóc to Polskie Centrum Międzynarodowej Pomocy prowadzi zbiórkę na środki pomocy dla osób poszkodowanych podczas eksplozji. Nie mam żadnych powiązań z tą organizacją i nie dotarłem do żadnych informacji, które wzbudziłby moje podejrzenia co do jej działań, ale jeżeli macie jakieś lepsze propozycje to podzielcie się nimi w komentarzach.

PS. „Zegar zagłady” jest symboliczną reprezentacją tego, jak bardzo ludzka cywilizacja zbliżyła się do samozagłady. Od roku 1947 Bulletin of the Atomic Scientists na Uniwersytecie Chicagowskim przesuwa wskazówki zegara. Obecnie jesteśmy ledwie 100 sekund od północy, czyli wspomnianej zagłady ludzkości, a jednym z głównych zagrożeń wymienianych w uzasadnieniu twórców zegara jest nadal wojna nuklearna. Nota bene jesteśmy bliżej północy niż nawet w czasie zimnej wojny. O zagrożeniach związanych ostatecznym konfliktem ludzkości w swoich książkach pisze także lingwista i filozof Noam Chomsky (np. w „Who rules the world?”).

PS2. Temperatura to zasadniczo prędkość ruchu atomów. Jeżeli zwiększymy ciśnienie gazu, to siłą rzeczy nadamy większą prędkość zderzającym się atomom i tym samym zwiększymy temperaturę gazu.

Źródełko zdjęcia: Zdjęcie z testu nuklearnego przeprowadzonego przez USA na atolu Bikini, domena publiczna.

KategorieSceptycyzm naukowy

Iluzja wiedzy

Niemal pół dnia spędziłem dzisiaj na wymianie baterii w kuchennym zlewozmywaku. W przerwach między walczeniem z zapieczonymi śrubami a planowaniem kolejnych kroków tej, wydawałoby się, prostej naprawy miałem trochę czasu na rozmyślanie. Zrozumiałem wtedy, że dopóki nie zabrałem się za rozkręcanie tego wszystkiego, dopóty nie wiedziałem jak dokładnie to działa. A to przypomniało mi o zjawisku, które w psychologii nazywa się iluzją wiedzy.

Leonid Rozenblit i Frank Keil z Uniwersytetu Yale przeprowadzili serię eksperymentów, które demonstrują czym jest iluzja wiedzy. Uczestnicy badania mieli za zadanie wytłumaczyć jak działają przedmioty codziennego użytku takie jak zamek błyskawiczny, klawisz w pianinie, spłuczka w toalecie, zamek cylindryczny czy maszyna do szycia. Na kilku różnych etapach badania uczestnicy musieli też sami ocenić (w skali od 1 do 7) jak dobrze rozumieją mechanizm działania tych przedmiotów: przed podaniem wyjaśnienia, po podaniu wyjaśnienia, po serii pytań diagnostycznych dotyczących konkretnych aspektów działania przedmiotu oraz po przeczytaniu eksperckiego wytłumaczenia. Analiza wyników wykazała, że średni poziom zrozumienia spada do momentu przeczytania wytłumaczenia eksperckiego, po którym rośnie nawet powyżej poziomu startowego. Innymi słowy im bardziej uczestnicy zgłębiali swoją wiedzę tym bardziej oczywistym stawało się dla nich, że tak naprawdę ich zrozumienie jest płytkie. Dopiero wyjaśnienie eksperta pozwalało im zrozumieć to, co dotychczas jedynie wydawało im się, że rozumieją.     

Spróbujcie zrobić ten eksperyment na sobie. Weźcie jakikolwiek przedmiot codziennego użytku, którego mechanizm działania wydaje się prosty i zacznijcie zadawać sobie kolejne pytania „Ale jak to działa?”. Tylko róbcie to uczciwie, bez oszukiwania i zbywania niewygodnych pytań („to przecież proste, wiem jak to działa”). Nawet bateria zlewozmywakowa się do tego nada. Bo jak ona działa? Jeżeli mamy baterię z wyciąganą słuchawką to mamy jeden wężyk z którego leci zarówno ciepła jak i zimna woda. Jak to się dzieje? Do baterii podłączone są dwa osobne wężyki, jeden na ciepłą a drugi na zimną wodę, które dopiero w korpusie baterii schodzą się w wężyk idący do słuchawki. Zależnie od ustawienia dźwigni regulator przepływu otwiera się wężyk na zimną wodą lub ciepłą wodą. A dlaczego otwarcie zaworu za pomocą dźwigni w ogóle powoduje, że woda płynie w górę wężyka do baterii? Bo woda z miejskich wodociągów jest wpompowywana do rur pod ciśnieniem. Jeśli np. odkręcilibyśmy wężyk na zimną wodę bez zakręcenia zaworu to woda zaczęłaby nam zalewać podłogę w kuchni. A jak to się dzieje, że woda w rurach płynie i jest pod ciśnieniem? Dobre pytanie! 

Jaki morał płynie z tych badań? Jeżeli naprawdę chcemy coś zrozumieć, to nie możemy zadowalać się jedynie powierzchownym uczuciem zrozumienia. Musimy naprawdę zgłębić temat i włożyć w to odpowiedni wysiłek umysłowy. Oczywiście nie ma też nic złego w tym, że po prostu nie wiemy jak coś działa i zdajemy się w tej kwestii na ekspertów. Dobrze mieć jednak tego świadomość, zamiast tkwić w iluzji wiedzy. Chyba że w najbliższym czasie czeka nas jakaś apokalipsa. Ale nawet wtedy chyba najlepiej po prostu mieć wśród znajomych kogoś takiego jak Senkū z mangi/anime „Dr. Stone” – nastoletniego inżynieryjnego geniusza, który wiele ludzkich wynalazków jest w stanie odtworzyć z pamięci.

PS. Bardzo przystępne wytłumaczenie iluzji wiedzy (i innych iluzji poznawczych) można znaleźć w książce „Niewidzialny goryl. Dlaczego intuicja nas zawodzi?” Chabrisa i Simonsa.  

Źródełko zdjęcia: Photo by Kazuky Akayashi on Unsplash