Płetwal błękitny, gatunek morskiego ssaka z rodziny płetwalowatych (zaliczają się do nich m.in. wieloryby), jest nie tylko największym współcześnie żyjącym zwierzęciem, ale też największym zwierzęciem jakie kiedykolwiek żyło na ziemi. Tak jest, większym nawet niż dinozaury (ale patrz PS). Dorosłe osobniki mogą osiągać długość do około 30 metrów i wagę ponad 150 ton. Ciekawostka: samice są zwykle większe od samców, statystycznie rzecz ujmując. Płetwale błękitne żywią się krylem, odfiltrowując dziennie ponad 4 tony tych drobnych skorupiaków z morskiej wody za pomocą fiszbinów – specjalnych płyt w jamie gębowej.
Po Internecie krąży też mnóstwo faktoidów na temat morfologii (budowy) tego zwierzęcia, ale trudno je zweryfikować. Przykładowo w pamięci utkwiło mi stwierdzenie, że serce płetwala błękitnego waży tyle co samochód, a aorta jest tak szeroka, że człowiek mógłby w niej pływać. Wydaje się to jednak wątpliwie, bo serce wyciągnięte z martwego osobnika wyrzuconego na brzeg ważyło 180 kg, a w jego aorcie zmieściłaby się co najwyżej ludzka głowa. Oczywiście pomimo tej redukcji naszego wyobrażenia, wciąż mamy do czynienia z niezwykle masywnym organem. Natomiast National Geographic na swojej stronie podaje, że język płetwala błękitnego waży tyle co mały słoń Indyjski (ponad 3 tony). Zważywszy jak duży jest ten język i ile miejsca zajmuje w jamie gębowej płetwala, wydaje się to prawdopodobne. Nie znalazłem jednak potwierdzenia tej informacji w żadnej publikacji naukowej.
Z płetwalem błękitnym oraz innymi przedstawicielami megafauny wiąże się też pewien interesujący, wciąż nierozwiązany problem naukowy tzw. paradoks Peto. Zgodnie z naszymi obecnymi modelami karcynogenezy (powstawania nowotworów) im większe zwierzę, tym większe ryzyko zachorowania na nowotwory. Wynika to bezpośrednio z większej liczby komórek. Komórki, których mutacje nie zostaną w porę naprawione i które nie poddadzą się apoptozie, czyli tzw. zaprogramowanej śmierci, mają potencjał przeobrazić się w komórki nowotworowe. A zatem należałoby się spodziewać, że im więcej komórek, tym większe ryzyko nowotworów. Tak jest np. w przypadku ludzi: im wyższa osoba, tym większe ryzyko pewnych nowotworów (słowo otuchy dla osób powyżej 170 cm: wzrost ryzyka absolutnego jest mikroskopijny).
Tymczasem z naszych obserwacji wynika, że duże zwierzęta nie chorują na nowotwory częściej. Płetwale błękitne zdają się nie mieć tego problemu niemal wcale. Istnieje kilka różnych hipotez, próbujących wyjaśnić ten paradoks, ale póki co żadna z nich nie przyniosła nam definitywnego rozwiązania.
PS. Największym zwierzęciem lądowym był najpewniej jakiś przedstawiciel Tytanozaurów, roślinożernych dinozaurów (a konkretniej zauropodów) żyjących między jurą a kredą.
Źródełko zdjęcia: Wikipedia, utwór w domenie publicznej.