KategoriePrzekładoznawstwoPrzemyślenia

Niewidzialny trud tłumaczy literatury

Z okazji Międzynarodowego Dnia Tłumacza, czyli po części też i mojego święta, chciałem wrzucić krótki wpis o tłumaczeniach właśnie. A ponieważ jestem powszechnie znany z optymizmu i pogody ducha, postanowiłem się podzielić z Wami garścią informacji na temat sytuacji finansowej tłumaczy literatury w Polsce. Jeżeli sarkazm obecny w poprzednim zdaniu nie jest wyczuwalny przez cyfrowy przestwór Internetu, to życzliwie uprzedzam, że nie będzie to szczególnie podnosząca na duchu lektura.

Nieraz spotykałem się w środowisku tłumaczy z sentymentem, że „literatury nie tłumaczy się dla pieniędzy”. Zawsze jednak upatrywałem się w tym snobistycznych przechwałek – pieniądze w tej pracy się nie liczą, szacunek i prestiż zaś są wszystkim. Tymczasem zgodnie z przeprowadzonym na początku tego roku badaniem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury stwierdzenie to najwyraźniej należy interpretować bardziej dosłownie: mediana stawek za arkusz wydawniczy wyniosła 660 zł brutto (czyli jakieś 600 zł netto w przypadku umowy o dzieło). W przeliczeniu na stronę daje to jakieś 27 zł na rękę za stronę (arkusz wydawniczy liczy 22 strony po 1800 znaków.) Warto również zwrócić uwagę na fakt, że chociaż kobiety stanowiły 72% badanych, ich średnie zarobki były 55 zł niższe niż w przypadku mężczyzn.

Dla osób niezaznajomionych z realiami pracy tłumaczy to wciąż może wydawać się niezgorszą stawką. Kiedy jednak weźmie się pod uwagę, że staranne tłumaczenie ponad siedmiu stron dziennie jest zadaniem karkołomnym, a teksty po przetłumaczeniu często wymagają dodatkowej językowej obróbki, to nie wygląda to już tak różowo. Ponadto tłumacze pracują w warunkach prekariatu – poza stosunkiem pracy i przywilejami stałego zatrudnienia – więc dodajmy do tego koszty pokrycia ubezpieczenia zdrowotnego, funduszu emerytalnego oraz brak płatnych urlopów i chorobowego. Dochodzimy wtedy do oszałamiającej kwoty około 2300 zł miesięcznie, niewiele powyżej minimalnego wynagrodzenia.   

Czarę goryczy przelewa fakt, że zarobki tłumaczy literatury w przeciągu ostatnich 20 lat wzrosły jedynie nieznacznie, chociaż sam rynek książki ma się bardzo dobrze. Wbrew kasandrycznym przewidywaniom niektórych „znawców rynku”, media cyfrowe nie wyparły tradycyjnej książki. A pod względem nakładu pierwszych wydań rynek zdominowany jest przez tłumaczenia – zarówno w przypadku literatury pięknej dla młodzieży jak i dla dorosłych, dla których tłumaczenia stanowią odpowiednio 71% i 74% całkowitego nakładu.

Co można zrobić, żeby poprawić sytuację tłumaczy literatury? Poza gruntowną zmianą regulacji wolnych zawodów i/lub systemu gospodarczo-społecznego raczej niewiele. Wprowadzenie obowiązkowego uiszczania składek zdrowotnych i emerytalnych w ramach umowy o dzieło zapewne spowodowałoby jedynie obniżenie stawek i przerzucenie kosztów na wykonawcę umowy, jak to miało miejsce w przypadku umowy zlecenia. Jako czytelnicy przekładów zasadniczo jedyne, co możemy zrobić, to zwrócić uwagę na rolę tłumaczy jako mediatorów kulturowych.

Ze względu na dużą presję naturalizowania kulturowych elementów tekstu źródłowego (jego udomawiania) praca jaką tłumacze wykonują staje się niewidzialna, ujawniając się jedynie wtedy, kiedy w przekładzie coś poszło nie tak. Zastanówcie się sami, kiedy ostatnio zdarzyło Wam się zwrócić uwagę na to, kto tłumaczył czytaną przez Was książkę. Albo kiedy osoba tłumacza była dla Was decydującym kryterium w wyborze kolejnej lektury. Chociaż tłumacze na dobre zajęli już należne im miejsce na stronie książki – tuż pod autorem – ich wysiłki wciąż jednak nie są doceniane. Wyszukiwanie wszelakich błędów przekładu (zwłaszcza w tytułach i tłumaczeniu nazw własnych) stało się dla wielu swego rodzaju hobby. Nawet w profesjonalnych recenzjach książek wątek przekładu bywa pomijany lub sprowadzany do prostej dychotomii dobry/zły.

Jeżeli zatem chcielibyście coś zrobić dla tłumaczy literatury, to zwróćcie następnym razem uwagę na to, kto tłumaczył Waszą nową ulubioną książkę i mówcie głośno o przekładzie oraz pracy tłumaczy. Nie będzie z tego pieniędzy na poprawę ich marnej sytuacji finansowej, ale może chociaż pozwoli czerpać im więcej satysfakcji z własnej pracy.  

Źródełko zdjęcia: Photo by Annie Spratt on Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *