KategorieNeuronaukaPrzemyśleniaPsychologia

O zaskakujących zaletach nicnierobienia

Jeśli zmagacie się z jakimś szczególnie zawiłym problemem, zwłaszcza wymagającym nieco bardziej pomysłowego podejścia, mam dla Was prostą technikę, którą z powodzeniem stosuję w pracy tłumaczeniowej. Zamiast próbować przebić głową mur po prostu odłóżcie problem na później, a w międzyczasie zróbcie sobie krótką przerwę. Samo to nie byłoby jeszcze szczególnie odkrywcze, ale teraz przychodzi rzecz najważniejsza: poświęćcie ten czas na nicnierobienie. I nie chodzi mi tu o przeglądanie TikToka czy Instagrama, tylko autentyczną mentalną bezczynność, pozwalającą na swobodny dryf myśli. Niektórzy chwalą sobie medytację – mnie ona nie przekonuje, bo nie potrafię usiedzieć w miejscu – ale równie dobrze możecie wyjść na spacer czy zająć się czymkolwiek, co zbytnio nie angażuje umysłu: sprzątaniem, gotowaniem, słuchaniem muzyki, robieniem na drutach i tak dalej. Innymi słowy, wszystkim tym, co można wykonywać w „trybie autopilota”.

Może wydawać się to zwykłym marnowaniem cennego czasu, ale wiele procesów poznawczych zachodzi poniżej progu świadomości i mózg, uwolniony z uprzęży natrętnych myśli, potrafi rozpracować problem, z którym wcześniej nie mogliśmy sobie poradzić. Mamy wtedy owo osobliwe wrażenie, że coś nagle „wpadło nam do głowy”. Tymczasem to nasz mózg cierpliwie pracował nad dręczącym nas problemem, niejako bez naszego udziału. To oczywiście ogromne uproszczenie, bo w końcu to mózg jest jednym siedliskiem poznania; nie ma niczego poza nim. Podobne podłoże ma dobrze wszystkim znane zjawisko „końca języka” (tak, to naprawdę fachowa nazwa), czyli sytuacji, kiedy jakieś znane, acz zapomniane słowo zdaje się być tuż poza zasięgiem naszej świadomości.

Einstein dokonał przełomu w opracowywaniu szczególnej teorii względności, kiedy pracował jako urzędnik patentowy i miał sporo czasu na pogrążanie się w swobodnych rozmyślaniach. Nietzsche przekonywał, że wszystkie jego najlepsze idee zrodziły się w ruchu. A mnie dzisiaj, że tak pozwolę sobie umieścić się w tym zacnym gronie, udało się znaleźć właściwe słowo do przekładu, nad którym obecnie pracuję, w trakcie… odkurzania mieszkania. Choć żyjemy w czasach kultu produktywności i ciągłego przebodźcowania, czasem najlepsze, co możecie zrobić dla własnego mózgu, to po prostu dać mu chwilę wytchnienia i pozwolić myślom swobodnie dryfować.

Źródełko zdjęcia: Ricardo Alfaro on Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *